Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Kościół i "Maryśki"

Wywiad, jakiego udzielił właśnie Naszemu Dziennikowi przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki jest tak przedziwny, że czyta się go wiele razy, bo człowiek musi się upewnić, że człowiek dobrze zrozumiał treść. Nie dowierza i myśli, że może ktoś celowo, złośliwe włożył w usta hierarchy pewne sformułowania, by wypaczyć sens rozmowy.

Ponieważ wygląda jednak na to, że abp rzeczywiście powiedział to, co powiedział i że prawdopodobnie jest mocno przywiązany do swojej wizji świata, to tego wywiadu po prostu nie można przemilczeć. Właśnie dlatego, że głos zabrał przewodniczący KEP, instytucji, która zrzesza polskich biskupów, spotyka się z rządem podczas obrad Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu (warto wreszcie zastanowić się , czy zasadne jest istnienie takiego ciała w kraju, w którym mamy podobno rozdział Kościoła od państwa), która wreszcie, jak czytam na stronie internetowej KEP „analizuje problemy duszpasterskie, by znaleźć najstosowniejsze metody ewangelizacji”.

Jaki problem duszpasterski wynalazł przewodniczący KEP? „Niektórym rodzicom podoba się uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać, aż zrobią to za nich dziewczynki.” – mówi arcybiskup. Żeby było jasne: to odpowiedź na pytanie redaktora o przejawy walki z chrześcijaństwem w przypadku rodziny. Krótko mówiąc, jeśli rodzice są na tyle bezczelni, że wymagają od potomków płci męskiej, by ci po sobie np. zmywali i prali własne skarpety i majtki, to jest to walka z chrześcijaństwem na gruncie rodziny. Nie wymyśliłam sobie tego, tak to widzi abp Gądecki. Tak oto seksistowski, stereotypowy podział ról wmieszano w walkę z chrześcijaństwem. Rzecz całą rozjaśnić może nieco lektura reportażu „Intymny dziennik kleryka” (Duży Format, 2.10.2014): 

„Wyszywaniem, praniem, prasowaniem zajmują się "Maryśki". Są to dziewczyny z Podhala, które dwa dni uczą się w jakiejś krakowskiej zawodówce, a przez resztę tygodnia pracują w seminarium - tutaj śpią, jedzą, modlą się. Rządzą nimi siostry szarytki z kuchni. Chyba od dziesięcioleci klerycy mówią na nie "Maryśki".

"Maryśki" mają zakaz nie tylko rozmawiania z klerykami, ale nawet patrzenia na nich. Jeśli któraś zagada do kleryka, to traci pracę. Natomiast kleryk, który zagada do "Maryśki", wzywany jest na dywanik do prefekta bądź rektora i musi się tłumaczyć.

Za każdym razem, gdy wkładam do worka mocno przepoconą piżamę, ze współczuciem myślę o maryśkowych dłoniach”… opowiada w reportażu kleryk Dawid.

Przecież abp Gądecki i inni biskupi, księża wyszli właśnie z takiego seminarium. Takie życie mieli, takie życie znają. Życie, w którym kobieta pełni rolę usługową, a naruszenie tej zasady groziłoby zburzeniem wygodnego porządku, w którym mężczyzna, a więc przecież także arcybiskup, jest powołany do wyższych celów, a baba jest od prania, sprzątania, podawania, gotowania. Zmiana tych zasad jest widocznie dla arcybiskupa tak straszna, że lepiej nazwać ją walką z chrześcijaństwem, bo dla wielu zabrzmi to tak groźnie, że do głowy im nie przyjdzie, by z tym w jakikolwiek sposób walczyć. To zapewne  w imię tej samej zasady wiele kobiet słyszy od księdza, by dalej niosły swój krzyż, gdy tłucze je lub gwałci pijany oprawca, który kiedyś może zasługiwał na miano męża.

Jego Eminencji przypomnieć też warto, że to nie kto inny, jak Jezus wywracał kiedyś seksistowskie zasady społeczne, przyjmując do grona swoich uczniów także kobiety. Działo się to w czasach, gdy rabini zaczynali każde spotkanie w świątyni od słów „Bądź błogosławiony Boże za to, że nie uczyniłeś mnie kobietą”.

W tym samym wywiadzie dla Naszego Dziennika znajdujemy też zdanie „Pociągające jest również hasło, że wszyscy ludzie są sobie równi i mają prawo do szczęścia”. Jeśli arcybiskup Gądecki uważa inaczej, to warto, żeby wymienił tych ludzi lub te grupy społeczne, które w hierarchii stoją niżej i które prawa do szczęścia nie mają. Ubogaci to naszą wiedzę o tym, jak konkretnie Kościół widzi obecne stosunki społeczne. To znaczy Kościół w Polsce, bo papież Franciszek jako żywo w żadnej ze swoich wypowiedzi nie wyklucza nikogo, raczej pyta kim jest, by oceniać innych. Nie wspominając już o tym, że równość ludzi to jedna z podstawowych zasad wymienianych przez Konstytucję (Art. 32) czy Powszechną Deklarację Praw Człowieka („Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw”).

A na koniec, gdyby komuś przyszło do głowy, że krytyczne odniesienie się słów hierarchy jest atakiem na Kościół.. sądzę, że nic tak nie szkodzi Kościołowi w Polsce jak podobne słowa hierarchów. Sama, choćbym nie wiem jak długo myślała, nie wpadłabym na pomysł, że uczenie chłopców, by po sobie sprzątali, może być atakiem na cokolwiek. Poza lenistwem oczywiście. 

Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #

Agnieszka Gozdyra

Agnieszka Gozdyra - https://www.mpolska24.pl/blog/agnieszkagozdyra

Dziennikarka Polsat News. Warszawianka. Lubię: konkret, koty, kryminały. Prowadzić auto. Być w drodze. Wracać do Wawy. Nie lubię tłumu. Nie znoszę głupoty.

Komentarze 8 skomentuj »

Jeżeli w domu jest matka to problemu nie ma, bo to ona powinna sprzątać w tzw. "okresie przejściowym" między dzieciństwem a związkiem z kobietą. Ale nawet w rozbitej rodzinie, dziecko nie powinno sprzątać, nie ma co sobie wyrabiać złych nawyków. W takim przypadku dziecko uczy się szybciej dojrzewać, aklimatyzuje się naturalnie do sytuacji i opiekunowie powinni dążyć do zawarcia szybszej (niż zwykle) znajomości z płcią żeńską. Wtedy i dziewczynka może szybciej wyrabiać dobre nawyki.

Pan tak serio? Dziecko uczy się szybciej dojrzewać obsługiwane przez matkę, która "powinna sprzątać"? Pana też obsługują całe życie kobiety? Przynieś, podaj, pozamiataj? Gratulacje i wyrazy współczucia - jak kiedyś trzeba będzie się oporządzić, może zaboleć...

Żartuję, ale byłem ciekaw reakcji ;)

Haha, taką miałam nadzieję :D Proszę mnie więcej nie wystawiać na taką próbę, z góry wielkie dzięki!

O wychowaniu synów napisał już wszystko Janusz Korwin-Mikke w "Vademecum Ojca"

Pani Agnieszko, wystarczy zrobić jedną rzecz. Trzeba przestać oczekiwać od części hierarchii KK w Polsce głosu mądrości i rozsądku. Kłopot polega na tym, że gdy nie ma tych pierwszych, pojawia się w czystej postaci coś czego Pani nie znosi.

Jak chłopak mieszka jeszcze z rodzicami to mama może mu jeszcze prać. Sprzątać jednak w swoim pokoju powinien sam, bo jak nie to po jakimś czasie będzie miał tam chlew. Mieszkanie z rodzicami jednak nie trwa wiecznie, kiedyś trzeba pójść mieszkać gdzie indziej - większość chłopców robi to idąc na studia, niektórzy wcześniej idąc do szkoły średniej mieszkają w internacie. Tam zazwyczaj mieszkają z innymi chłopcami - jak żadnemu z nich nie będzie zależeć na porządku, to we wspólnym pokoju (albo mieszkaniu) też będą mieć chlew. A jak chodzi o ciuchy to jeszcze mogą je wozić do domu do prania, o ile nie mieszkają zbyt daleko i są w stanie przyjechać do domu raz na miesiąc lub częściej. Jeżeli nie będą ich wozić do prania albo samemu prać, to niestety będą chodzić w brudnych i śmierdzących ubraniach, a to znacząco obniży ich szansę na znalezienie partnerki która by prała i sprzątała (chlew w pokoju też może dziewczynę skutecznie odstraszyć). Z całym szacunkiem ale abp. niestety nie ma wielkiego pojęcia o życiu jeżeli wygłasza takie opinie.

@daniel, pani Agnieszce chodzi raczej o to, żeby nie mieszać wychowania dzieci (ich stosunku do sprzątania) z atakiem na wiarę. też mi się to wydaje kuriozalne.
Albo rodzice wychowają synalka na brudasa, który będzie oczekiwał od przyszłej żony, że za niego posprząta, albo na normalnego gościa, który wie, że w związku trzeba sobie pomagać i dzielić się obowiązkami w miarę możliwości, czasu, potrzeb. I nie ma to (nauczenie synalka żeby po sobie sprzątał) nic wspólnego z atakiem na wiarę, a wręcz przeciwnie uczy szacunku do przyszłej partnerki i do jej pracy w domu.

Podsumowując, zgadzam się z Michałem, że w tym przypadku nie ma co oczekiwać od abp. słów mądrości i lepiej spuścić nad tym zasłonę milczenia.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.